Gdy trucizna zawiodła, bezlitośnie oddali w jego stronę kilka strzałów. Ostatni prosto w twarz. Zwłoki zrzucili z mostu. Komu udało się wyeliminować człowieka, który trząsł carską Rosją? Czy za spiskiem stali szpiedzy wrogiego mocarstwa?
Nazwisko Rasputin tłumaczono różnie. Douglas Smith, autor jego najnowszej biografii pod tytułem Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów, pisze:
Wielu próbowało łączyć je z rosyjskim słowem rasputnik — „rozpustnik” albo rasputniczat — „zachowywać się rozpustnie” (…). Rasputa albo rasputje oznacza rozdroże, a w dawnych czasach uważano je za ulubione miejsca spotkań złych duchów, być może więc takie nazwisko nadawano osobom, które posądzano o styczność z owymi siłami.
U schyłku życia Rasputin był dla jednych wcieleniem złego ducha, dla innych zaś „świątobliwym starcem”. Jego przeciwnicy w publicznych wystąpieniach, korespondencji czy rozmowach nadali mi przydomek: „Ciemne moce” – bo jak inaczej mogli tłumaczyć tak przemożny wpływ zwykłego chłopa na carską rodzinę? Nic więc dziwnego, że spisek zawiązany przeciw rosyjskiemu mnichowi zimą 1916 roku nie był pierwszym. Okazał się jednak ostatnim.
Czyżby za wszystkim stali Brytyjczycy?
W czerwcu 1916 roku Brytyjczycy ponieśli wielką stratę. Eksplodował okręt, na którego pokładzie z Chartumu do Rosji płynął brytyjski minister wojny – hrabia Horatio Kitchener. Ocalało tylko dwunastu marynarzy. Winą za tę tragedię brytyjska prasa słusznie obarczała niemieckie U-Booty, ale w Rosji zaczęto szerzyć także plotki o szpiegostwie Rasputina i carowej Aleksandry na rzecz Niemców. Dziedzic najpotężniejszej fortuny w ówczesnej Rosji – książę Feliks Jusupow – albo uwierzył w te pogłoski, albo uznał je za doskonały pretekst do zawiązania spisku na życie Rasputina.
Część badaczy (m.in. Andrew Cook) podążyła tropem, jakoby Brytyjczycy zaplanowali zamach na życie rosyjskiego chłopa, wskazując osobę Oswalda Rainera – przyjaciela księcia Jusupowa z czasów jego studiów w Oxfordzie. Brytyjski wywiad miał wysłać go w czasie I wojny światowej do Piotrogrodu.
Douglas Smith, w swojej najnowszej biografii Rasputina, zaprzecza jednak twierdzeniom, jakoby oficerowie brytyjskiego wywiadu współorganizowali zamach na mnicha i stara się obalić tezę o znaczącym zaangażowaniu Brytyjczyków w tę sprawę. Przyznaje jednak, że Wielkiej Brytanii zależało na pozostaniu Rosji w stanie wojny z Niemcami. Rasputin zaś namawiał cara, aby ten wycofał wojska z frontu.
Brytyjczycy słusznie obawiali się zawarcia przez Niemcy i Rosję pokoju, ponieważ wtedy walcząca na Wschodzie kilkusettysięczna armia niemiecka zostałaby wysłana przeciwko pozostałym członkom ententy. Ale nie tylko oni chcieli pozbyć się Rasputina. Zarówno w kręgach arystokracji, jak i w Dumie (niższej izbie parlamentu Imperium Rosyjskiego) coraz częściej mówiono o potrzebie uwolnienia cara spod wpływu „Ciemnych mocy” i zaprowadzenia porządku w kraju. Bano się także wystąpień ludności, które podsycane były przez bolszewików.
Krąg zaufanych
Już w końcu października 1916 roku Jusupow zaplanował zgładzenie carskiego faworyta i zaczął szukać sojuszników. Jak twierdzi Douglas Smith w książce Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów:
Ojciec Feliksa nie mógł nawet znieść, gdy wymawiano przy nim jego nazwisko, a matka poinformowała cesarzową o swojej nienawiści do tego człowieka, co na dobre zatruło ich wzajemne relacje.
Zinaida Jusupowa nie tylko wiedziała o planach syna, ale sama namawiała go do spisku, utrzymując, że zabójstwo Rasputina jest „koniecznością”.
Pierwszym, którego udało się księciu zwerbować był ekscentryczny deputowany Dumy – Władimir Puriszkiewicz. W biografii rzekomego mnicha, pióra Douglasa Smitha, czytamy, że wygłosił on „najzjadliwsze wystąpienie, jakie kiedykolwiek zostało skierowane przeciwko Rasputinowi”. Niedługo później do spiskowców dołączyli porucznik Siergiej Suchotin i wielki książę Dymitr Pawłowicz Romanow – przyjaciel Jusupowa.
Zamach zaplanowano na połowę grudnia 1916 roku. Puriszkiewicz zaproponował jeszcze jednego uczestnika, doktora polskiego pochodzenia, Stanisława Łazowerta, który miał fachowo zająć się podaniem trucizny. Deputowany – znany ze skłonności do plotkowania – opowiadał na prawo i lewo o planowanym zamachu. Z tą wiadomością dotarł nawet do Samuela Hoare’a, szefa placówki brytyjskich służb wywiadowczych w Piotrogrodzie, ale ten miał spiskowcowi nie uwierzyć.
Zamach
Jusupow od razu przystąpił do działania. Poprosił zaufanych o zorganizowanie spotkania z Rasputinem pod pretekstem bólu w klatce piersiowej. Podczas kolejnych paramedycznych seansów zbliżał się do niego coraz bardziej, aż ośmielił się zaproponować schadzkę z własną żoną. Rasputin, łasy na kobiece wdzięki, przyjął zaproszenie.
Książę przygotował się na wizytę gościa. Poniżej głównych schodów swojego pałacu kazał wyremontować pomieszczenie, które przerobiono na luksusowy salon z przylegającym do niego buduarem. Drogie przedmioty i bibeloty, a także palący się w kominku ogień miały sprawiać wrażenie przytulnego schronienia. Gdy Rasputin wszedł do pałacu, usłyszał głosy biesiadników. Jusupow wyjaśnił, że to wychodzący goście żony. W rzeczywistości starzec słyszał spiskowców, a Irina pozostała daleko na Krymie.
Na stole w salonie księcia leżały dwa rodzaje ciastek. Zgodnie z ustaleniami jedne z nich doktor Łazowert miał nasączyć trucizną, którą zamierzał dodać także do wina. Na początku Rasputin nie tknął słodyczy, ale po pewnym czasie się skusił. Jak wielkie było zdziwienie Jusupowa, kiedy ofiara nie upadła ani po zjedzeniu ciastek, ani po wypiciu wina. Zniecierpliwiony książę strzelił mężczyźnie w pierś.
W salonie natychmiast pojawili się pozostali spiskowcy. Łazowert zbadał Rasputina i orzekł zgon. Ciało pozostawili na miejscu i wyszli na górę. Po jakimś czasie Jusupow zszedł na dół, aby upewnić się, że starzec rzeczywiście zginął. Gdy sprawdził puls Rasputina, ten ocknął się i ruszył na księcia, który stał jak wryty. Udało mu się wyswobodzić z rąk carskiego faworyta, ale Rasputin uciekł na górę i wybiegł z pałacu.
Podczas pogoni Puriszkiewicz oddał dwa strzały, które unieszkodliwiły ofiarę. Leżącego na śniegu mężczyznę dobił strzał w głowę oddany z bardzo bliskiej odległości. Następnie ciało owinięto w futrzany płaszcz, obciążono i zrzucono z mostu do rzeki w miejscu, w którym lód był najcieńszy.
Kto oddał ostatni strzał?
Niewątpliwie za śmierć Rasputina odpowiadają wszyscy spiskowcy. Miał on tyluż wrogów, co zwolenników. Dlatego zabójcy, mimo początkowego śledztwa, swobodnie opowiadali o ostatnich chwilach carskiego faworyta. Każdy z nich trzymał się jednak własnej – odmiennej od pozostałych – wersji. Do strzałów za uciekającym Rasputinem przyznali się Puriszkiewicz i Łazowert. Ale żaden z nich nie wskazał autora ostatniego, śmiertelnego strzału.
Angielski badacz – Andrew Cook – wysunął hipotezę, że oddał go wspomniany wcześniej agent brytyjskiego wywiadu i przyjaciel Jusupowa, Oswald Rayner. Według Cooka ponowne oględziny fotografii śmiertelnej rany dowodzą, że pocisk został wystrzelony z bliskiej odległości przez profesjonalistę, za jakiego niewątpliwie można uznać brytyjskiego agenta. Jusupow napisał później, że następnego dnia jadł obiad w towarzystwie Raynera, który wiedział o spisku i przyszedł zapytać o jego wyniki.
Możemy założyć, że je znał. Nie dowiemy się jednak, jak było naprawdę. Raynerowi zależało na braku rozgłosu, dlatego pewnie z ulgą przyjął zachowanie pozostałych spiskowców, zwłaszcza Jusupowa, którzy wzięli na siebie cały splendor chwały. W wielu kręgach traktowano ich jak bohaterów.
Udziału brytyjskiego agenta w spisku może jednakże dowodzić pewna notatka, którą jego przełożony Stephen Alley napisał do kapitana Johna Scale’a. Czytamy w niej:
Mimo iż sprawy nie poszły do końca zgodnie z planem, cel został osiągnięty. Wszyscy dobrze odebrali śmierć „Ciemnych Mocy”, chociaż zaczęto zadawać niewygodne pytania o szersze zaangażowanie w spisek. Rayner niczym się teraz nie zajmuje i niewątpliwie poinformuje cię o wszystkim po twoim powrocie.
Jeśli brytyjski wywiad maczał palce w zamachu na Rasputina, zadbano, aby nikt się o tym nie dowiedział. Oswald Rayner opuścił Rosję jeszcze przed końcem wojny i od 1920 roku pracował dla „Daily Telegraph” jako fiński korespondent. Informacji o zamachu nigdy nie ujawnił. Nie pozostawił też żadnych dokumentów, a sekret zabrał ze sobą do grobu. Zmarł w roku 1961. Jedynym śladem po przyjaźni łączącej go z księciem Jusupowem było drugie imię jego syna, Johna Felixa Raynera, który skończył życie cztery lata po ojcu.
Bibliografia:
- Andrew Cook, Zabić Rasputina. Prawdziwi zabójcy szalonego mnicha, Amber 2007.
- Edward Radziński, Rasputin, Wydawnictwo Magnum 2000.
- Douglas Smith, Rasputin. Wiara, władza i zmierzch dynastii Romanowów, Wydawnictwo Literackie 2018.
KOMENTARZE (8)
To nie Rayner oddał ostatni strzał. To byłem ja.
-Potraktowali go jak psa?,to z psami tak mozna?.
Drogi Anonimie, pewne metafory mimo wszystko są zakorzenione w języku polskim. Ale są to metafory oparte albo na porównaniach (jak w tym przypadku) albo innych środkach. Pozdrawiamy.
Z psami nie można. Ani z innymi zwierzakami. Np. zabijesz komara, a tam w jego domu lament, płacze żona i gromadka dzieci; ” tatusia nam zabili, źli ludzie…za co, ach za co? co teraz poczniemy…”
Głupio by ci było, nieprawdaż?
Czy może się mylę?
Rara rasputin
Według niektórych źródeł Rasputin nie zmarł od strzałów, a dopiero na skutek utonięcia.
To wszystko bujdy, bo kiedy znaleziono jego zwłoki miał obcięte palce u stóp i dziurę na czole.
A było to tak: założył się, że podniesie na członku wiadro wody. W trakcie tej czynności wiadro mu się omsknęło i spadając obcięło mu Paluchy, a naprężony członek walnął go w łeb.
Podobno Rasputin to przeżył i w wodzie próbował się jeszcze wydostać z worka umarł przez utonięcie.